Mostrar mensagens com a etiqueta bronka nowicka. Mostrar todas as mensagens
Mostrar mensagens com a etiqueta bronka nowicka. Mostrar todas as mensagens

07 outubro 2023

bronka nowicka

 

Zlew

Ojciec nam dorasta. Nie w tym rzecz, że matka zaczęła go golić i kupuje mu większe buty. Chodzi o to, że on chce do świata. Tylko nie wie jak. Myślenie o tym odkłada na później, ale już przymierza ciało odpowiednie na tę okazję.

           Stoi przed lustrem i zbyt szybko zużywa grzebień. Może sądzi, że kierunek, w którym uczesze włosy, wyznaczy też bieg innych rzeczy. Robi przedziałek, jakby stwarzał planetę. Niszczy ją i powstaje nowa. Bardziej na lewo.

           Po zbudowaniu wielu marnych światów ojciec dokonuje na głowie tego, który jest właściwy, odkłada grzebień i odpoczywa. Potem bierze się za gładzenie po brzuchu, ale ręce są zbyt małe, żeby wyprasować tyle skóry. Wyglądają jak dłonie lalki doczepione gumkami do guzików przy rękawach koszuli.

           Czując, że nie zrobi więcej ponad to, co zostało zrobione, ojciec wspina się na palce i idzie do drzwi. Nie chcą się otworzyć, mimo że z całej siły naciska łokciem na klamkę.

           Matka myje garnek, ojciec patrzy na strugę, którą wciąga wir na dnie zlewu. Zazdrości jej, że może uciec z tego domu. On też chciałby zniknąć w odpływie, uchwycony czegoś tak małego, że razem przeszliby przez metalowe oko. Widzi siebie płynącego w ciepłej muszli dopiero co odcedzonego makaronu, wbitego paznokciami w ogonek jabłka. Ale w tłustym zlewie nie ma nic oprócz wody. Wody nie można się złapać.


 

 

Pia

O nosso pai está a crescer. Não porque a mãe tenha começado a fazer a barba e ande a comprar sapatos maiores, mas porque ele quer sair para o mundo. Só que ele não sabe como fazer. Fecha-se a pensar nisso, embora já esteja a testar um corpo adequado para a ocasião.

Pára diante do espelho e gasta o pente muito rapidamente. É possível que pense que a direção do seu penteado também irá definir o curso para outras coisas. Traça o limite como se tivesse criado um planeta. Destrói-o e nasce um novo planeta. Mais à esquerda.

Depois de construir numerosos mundos inferiores, o pai triunfa na cabeça apropriada, deixa o pente e descansa. Então dedica-se a alisar a barriga, mas as mãos são muito pequenas para passar a ferro tanta pele. Parecem mãos de boneca coladas com tiras de elástico aos botões da camisa.

Percebendo que não pode fazer mais do que já foi feito, o pai fica em pé e caminha até a porta. Não quer abrir, embora o seu cotovelo empurre a maçaneta da porta com todas suas forças.

A mãe está a lavar uma panela, e o pai está a olhar para a corrente que é sugada para o vórtice no fundo da pia da cozinha. Ele tem inveja: pode escapar de casa. Ele, também, gostaria de desaparecer pelo ralo, agarrando-se a algo tão pequeno que juntos poderiam passar pelo buraco metálico. Ele vê-se a flutuar numa vagem morna da pasta drenada, agarrando-se com as unhas do caule de uma maçã. Mas na pia gordurosa da cozinha não há outra coisa senão água. E a água não se consegue apanhar.